Nie tego się spodziewaliśmy. Po wizycie w Łodzi oboje byliśmy pewni, że wybieramy tamtejszą klinikę. Do dzisiaj. Do tej pory jestem pod wrażeniem doktora, u którego mieliśmy dziś wizytę. Wywrócił wszystko do góry nogami. Powiedział nam np, że większość badań, które zrobiłam, to badania zlecane po poronieniach. Podobnie jak badania genetyczne, które zlecono mi w Łodzi. A u nas problemem jest brak ciąży, a nie jej utrzymanie. Nie będę robić tych badań. W ogóle powiedział, że miałam ogromną ilość zrobionych badań i z żadnych nic kompletnie nie wynika. Stwierdził też, że jego zdaniem miałam przewlekłe zapalenie przydatków. Nie pamiętam tego, ale wg niego mogło to być nawet jak byłam nastolatką, nie znałam swojego organizmu, więc nawet nie wiedziałam, że jestem chora.. Niestety nieleczone zapalenie mogło doprowadzić do niedrożności jajowodów, zrostów i uszkodzić komórki jajowe. Wg doktora, niewiele można z tym zrobić. Powiedział, że jeśli kolejna procedura się nie powiedzie, nie radzi próbować dalej. Ok, kubeł zimnej wody, ale bardziej przemawia do mnie taka informacja niż kierowanie mnie na kolejne drogie badania, które nic nie wnoszą. Przyszły Tata ma jeszcze raz zbadać nasienie, tym razem pod kątem morfologii. Jeśli coś będzie nie tak, podejdziemy do IMSI. Ja mam zrobić tylko wymaz na chlamydię, ureaplasmę i mycoplasmę. I tyle. Mam brać przez kolejne 3 miesiące koenzym Q10, vit E i kwas foliowy. Powiedział, że antyoksydanty mogą trochę pomóc w regeneracji komórek. Kolejna wizyta w sierpniu w połowie cyklu, krótki protokół i transfer we wrześniu. Myślałam, że podejdziemy w lipcu.
Trochę się boję, że nie zakwalifikujemy się na kurs w ośrodku adopcyjnym. Mieli dzwonić w wakacje, potem miało być spotkanie z psychologiem, wizyta domowa i ewentualna kwalifikacja. Wiem, że jeżeli para jest w trakcie albo przed in vitro, najczęściej się nie kwalifikuje, bo wg pracowników ośrodka nie jest jeszcze gotowa na adopcję. Nie jest na 100% pogodzona z faktem, że nigdy nie będzie miała biologicznego dziecka. Trudno, najwyżej będziemy musieli dłużej poczekać. A może będziemy musieli poczekać kilka lat, aż nasze biologiczne dziecko podrośnie:) W końcu miałam wizualizować sobie siebie jako mamę:)
Doktor był bardzo rzeczowy. Jestem bardzo zadowolona z tej wizyty. Cieszę się, że zdecydowaliśmy się pójść na dwie wizyty, bo dopiero teraz mamy porównanie. Od razu zaufałam temu lekarzowi i myślę, że lepszego nie znajdziemy. Czuję, że zrobi wszystko co się da, a dodatkowo że nie będzie nas mamił złudną nadzieją, naciągał na badania itp.
Więc,the winner is...Invimed:)
Od jutra odstawiam cukier. A tu ciekawy artykuł o dietach przy staraniach o maluszka:
http://dobrzebozdrowo.blogspot.com/2013/07/odzywianie-przy-ivf-i-nie-tylko.html
To super!!!!Bliżej i w ogóle rzeczowo i konkretnie.Dobrze,ze masz porownanie😊Bardzo sie cieszę!Może poczekajcie z tym kursem.Zobaczycie jak pójdzie leczenie a na kurs zawsze zdążysz.Widzisz..Tyle czasu i pieniędzy byście stracili.Mnie odstawienie cukru nie pomogło niestety.Działaj i ładuj baterie do kolejnego podejścia!😊
OdpowiedzUsuńProblem jest taki, ze na ten kurs czeka sie rok. Nie wiem na kiedy sie zalapiemy, jesli teraz nas nie zakwalifikuja. Niestety to nie my wybieramy terminy.A co do cukru, zdalam sobie sprawe, ze lody to tez cukier buuu;(
UsuńMusicie sobie wszystko na spokojnie przemyśleć i ustalić priorytety.Co do cukru,to niestety jest prawie we wszystkim😉jak żyć!?
UsuńA u którego z lekarza byliście? Chociaż inicjały?
OdpowiedzUsuńU dra Gizlera.
UsuńWidzę, że dobre ma opinie w necie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Wrocław jest daleko ode mnie...
Na temat moich lekarzy warszawskich nie ma takich dobrych opinii.
Możesz zobaczyć na znany lekarz - Rokicki.
Naprawdę nie przesadzam z tym jak wyglądają u niego wizyty.
Jeszcze sama nie napisałam tam opinii, ale chyba trzeba będzie...
Wszystko co piszą tam dziewczyny to prawda...
Fajnie, że trafił Ci się fajny lekarz :) kompetencja i zaangażowanie to podstawa :)