Czekamy na testy psychologiczne. Rozmawiamy, analizujemy, wymyślamy scenariusze.
Wiemy, że jak we wrześniu podejdziemy do in vitro, to nie zaczniemy kursu. Ile będziemy musieli czekać? Na kolejny kurs, potem na dziecko? Gonić króliczka? Czy po prostu go mieć?
Ale po kolei.
Ośrodki adopcyjne nie dają kwalifikacji parom, które nie pogodziły się na 100% ze stratą. U nas taką stratą jest brak ciąży. Zakładają, że jeżeli nie przerobiliśmy tej straty, to nie jesteśmy gotowi na adopcję. Może słusznie, a może nie, ciężko mi to ocenić. Wiem tylko, że my jesteśmy gotowi, co nie wyklucza naszego kolejnego, ostatniego podejścia do in vitro. Bo chcemy i adoptować, i mieć dziecko biologiczne, jeśli się uda. Jesteśmy świadomi, że nie można ciągnąć tych dwóch procesów jednocześnie, dlatego odłożymy nasze wrześniowe podejście na później. Na kiedy? Zależy, jak szybko znajdzie się nasze dziecko. Mamy nadzieję, że parę miesięcy po kursie będziemy mieć w domu od tak dawna wyczekiwanego małego człowieka. W tym momencie jest to bliższe i bardziej realne niż ciąża. Może za rok, za dwa.
Jedno nas martwi - partia rządząca i jej poronione nomen omen pomysły na ograniczenia. Jeden zarodek. Nie ma szans. Może przejdę stymulację, punkcję i zamrozimy wszystkie zarodki? Nawet nie wiem, czy tak można?
Pewnie nie wszyscy to zrozumieją. Boję się reakcji mojej mamy, która w ogóle traktuje adopcję jako ostateczność, ale to temat na oddzielny post. Długo o tym myśleliśmy, i chcemy tego.
Są dwa minusy.
Jeden taki, że na początku, rozmawiając o płci dziecka, zdecydowaliśmy, że nie będziemy wybierać, tak samo jak nie moglibyśmy wybrać przy ciąży. Wczoraj Przyszły Tata powiedział mi, że wolałby dziewczynkę. I tu pojawia się problem, bo na dziewczynkę czeka się dużo dłużej, a ja nie młodnieję i nie mogę odłożyć in vitro na za 2 - 3 lata.
I drugi, jeśli po stymulacji okaże się, że mamy super hiper mocarne zarodki, jakich do tej pory nie mieliśmy, czy będę w stanie podtrzymać moją decyzję o niezabieraniu ich od razu? ...
Rzeczywiście trudne decyzje przed Wami i tak naprawdę jesteście w tym sami. Też mnie przeraża, co będzie z in vitro w naszym kraju. My nie podchodziliśmy, ale zaangażowałam się w historie tylu osób, że też o tym myślę.
OdpowiedzUsuńMoi znajomi, adopcyjni rodzice, też chcieli dziewczynkę. Tylko że właśnie z adopcją dziewczynek jest trudniej, dłużej... Potem zaproponowali im 3,5-letniego chłopca i po pierwszych spotkaniach stwierdzili, że to jest właśnie dziecko dla nich. Teraz adoptują jeszcze jego młodszą biologiczną siostrzyczkę. Nie na wszystko mamy wpływ. Czasem rzeczy dzieją się trochę wbrew temu, co sobie założyliśmy, a potem okazuje się, że ma to jednak głębszy sens.
Ja też wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny:)
UsuńChlopcy tez sa cudowi. Niech maz nie wydziwia :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i kibucuje Wam.
Justyna
Dla niego to też trudna decyzja.Mamy w rodzinie dziewczynkę,moją chrzesnicę,która go uwielbiam, i wzajemnie,dlatego pewnie bardziej widzi się jako tato dziewczynki niż chłopca.Ale jest cudownym,ciepłym człowiekiem,i chłopca też pokocha całym sercem,jestem tego pewna😊
UsuńMyślę,że podjęliście słuszną decyzję;)Na in vitro jeszcze przyjdzie pora jak nie w Polsce to za granicą.
UsuńMusicie się deklarować jeśli chodzi o płeć?Może niech życie samo zweryfikuje Wasze wybory, a nie są one łatwe na pewno.Wierzę,że wszystko zmierza w dobrym kierunku i Wasz maluszek już tam pewnie gdzieś na Was czeka:);*
Nie musimy, ale jak nie zadeklarujemy to będziemy mieli synka:) Więc nie deklarując, i tak wybieramy.Dzięki kochana!Jak pogoda?:)
UsuńDopiero wyjeżdżam😊Jutro się okaże ale chyba przywiozę im słońce😉Fajne,że u Was coś się dzieje😚
UsuńWitam, jestem u Ciebie pierwszy raz, miło tu:) z tymi dziewczynkami do adopcji to tak nie jest że jeżeli nie podasz płci to na pewno dostaniesz chłopca. Ja znam kilka przykładów że zaproponowano dziewczynkę mimo iż nie mieli preferencji co do płci. Wyżej w komentarzach napisalas ze wierzysz w przeznaczenie, więc jeżeli będzie wam pisana dziewczyna to tak będzie. Trzymam kciuki :)
UsuńCieszę się, że wpadłaś, i to z taką miłą informacją:) Byłam przekonana, że na dziewczynkę nie ma szans. Ale co ma być to będzie, płci raczej na pewno nie będziemy wybierać.
UsuńTuśka widzę że jesteśmy z tego samego miasta więc pewnie i ośrodek ten sam:)
UsuńTen sam:)
UsuńChłopcy są cudowni,ją zawsze marzyłam o synach: ) nie ma co sie bać: ))
OdpowiedzUsuńJa zawsze chciałam dziewczynkę. Potem urodziło się w najbliższym otoczeniu kilku cudownych chłopców, którzy świata poza swoimi mamami nie widzą i przepadłam:) Mieć syna to dla kobiety, jak być gwiazdą filmową z oskarem w ręku;)
OdpowiedzUsuńAktualnie jest mi wszystko jedno, byle by się w końcu to moje wyczekane dziecię pojawiło...
Mi chyba naprawdę jest wszystko jedno:) Dziecko to dziecko, ja mam o 6 lat młodszego brata, i pamiętam jaki był, mogłabym mieć takiego rozrabiakę;) A ze sukienki mu nie ubiorę? jakoś przeżyję:)
UsuńTrafiłam na Twój blog i czytam!
OdpowiedzUsuńprzede wszystkim trzymam kciuki! :)
my z mężem nie mieliśmy preferencji co do płci, aż on powiedział że jakoś marzy o dziewczynce, ale nie zgłaszaliśmy tego i czekamy co nam los przyniesie - tak jak w ciąży :)
a jak już się dzieciątko pojawi to pewnie oboje oszalejecie z miłości.
pozdrawiam
Agata
Dzieki Agata:) Ja w takim razie trzymam za Was, bo rozumiem, ze juz czekacie na telefon?:)
Usuńtak, my od 27 maja czekamy już na Ten telefon :)
OdpowiedzUsuńbędę Ci kibicować i podczytywać Wasze poczynania!
Agata