> > : września 2016
corrects IE6 width calculation

niedziela, 25 września 2016

The show must go on:)

Tak naprawdę od tygodnia wiedziałam, że się nie udało. Dokładnie czułam, do kiedy bąble były ze mną. Nie pytajcie jak i skąd, po prostu wiedziałam. I mimo że starałam się przygotować na to męża i siebie też, to i tak, gdy po raz szósty na pytanie "Czy są już wyniki" musiałam powiedzieć mu, że tak, są i znów nic z tego, to serce mi się krajało. Bo on miał tę samą nadzieję w oczach, zawiedzioną po raz kolejny. Na początku chciało mi się wyć, wyrwać gołymi rękami tę bezużyteczną pustą macicę. Ale zamiast tego popłakałam trochę w mężowskie ramię i wzięłam się w garść. No bo tak, przecież mój realny bąbel czeka:) I blisko nam do niego, dwa kursy już za nami:) Nie czas na użalanie się nad sobą, trzeba się na poważnie wziąć za urządzanie pokoju - Ikeo przybywamy:P
A tak na poważnie, pomimo wszystko bardzo mi było ciężko i smutno. Tym ciężej, że zbiegło się to z ostatnimi politycznymi wydarzeniami odnośnie in vitro i cudownego projektu ustawy. Na pewno wiecie, co mam na myśli, zapłodniona jedna komórka jajowa, podana do macicy nie później niż 72 godziny od zapłodnienia. I jak czytam wpis na FB "posła"/muzyka Kukiza, to włos mi się na głowie jeży. Że pani przyjdzie do kliniki, i wybierze sobie Murzynka lub Chińczyka. To cytat... Bo ten matoł i inni mu podobni nie potrafią sobie nawet wyobrazić, że nam nie chodzi o wybieranie dziecka, nam chodzi o to, żeby je w ogóle mieć. Bo nie mamy. Bo nie możemy. Bo jesteśmy chorzy. Nie przychodzimy do kliniki jak do sklepu, nie wybrzydzamy, to nie są nasze fanaberie. To są nasze, często nigdy nie spełnione, marzenia, pragnienia, to jest nasze cierpienie, żal, frustracja, depresja. A oni, przez jedno podniesienie ręki, bezdusznie, nieludzko decydują o naszym życiu i lekką ręką przekreślają szanse tysiąca par na bycie rodzicami.
I to wszystko, w obliczu mojej i męża małej tragedii, jest jeszcze bardziej straszne i obrzydliwe.
Mamy jeszcze dwa zarodki, ale wrócimy po nie za jakiś czas. Jak już nasze pierwsze dziecko będzie na tyle spokojne i pewne naszej miłości, że nie poczuje się w żaden sposób zagrożone. Jak już poczuje się u nas bezpieczne i kochane ponad życie. Wtedy wrócimy po nasze dwa bąble, może tym razem któryś z nich zdecyduje się zostać ze mną na dłużej. Jeśli nie, to pożegnamy je jak pozostałe dziewięć, z żalem i bólem, i wrócimy po rodzeństwo do Ośrodka Adopcyjnego.

Show must go on!

Inside my heart is breaking

My make-up may be flaking

But my smile still stays on.

Show must go on!


sobota, 17 września 2016

Urlop part II :)

Nie piszę, ponieważ odpoczywam:) Dziś wróciliśmy ze stolicy, było bardzo fajnie, piękne słońce, cieplutko, fajna miejscówka, przyjemne spacery, dobre żarełko;)
Nie wiem, czy nie poszarżowałam za bardzo, wczoraj chodziliśmy cały dzień, ale stwierdziłam, że po równym to mogę;)
Ogólnie czuję się dobrze, progesteron miałam 25, wydawało mi się, że trochę niski, ale pan doktor napisał, że jest ok. Czasem mnie kłuje w dole brzucha i to mnie trochę martwi. Oprócz tego boli jak na @, ale to od samego transferu, więc to chyba nic takiego.
Dziś 7 dzień po transferze, ale nic nie czuję. Nie szukam objawów, bo wiem, że ich po prostu nie ma:) A to, co czujemy po in vitro, to najczęściej nasza wyobraźnia i pragnienie, żeby coś wiedzieć szybciej, jeszcze przed tą betą. Testu nie zrobię, beta też dopiero w czwartek, jak pan doktor kazał, także bądźcie cierpliwe, jak ja:)
A w kolejnym tygodniu morze!


Ściąga, co się dzieje z zarodkami po transferze :

2-3 dniowe:
1dpt ( 1 dzien po transferze) .. Embrion sie dzieli

2dpt .. Embrion staje sie blastocystą
3dpt .. Blastocysta wychodzi z otoczki
4dpt.. Blastocysta zaczyna wczepiać się w ściany endometrium
5dpt.. Proces implantacji się rozpoczyna, blastocysta zaczyna „zakopywać” się w endometrium
6dpt. Proces implantacji jest kontynuowany, zarodek wnika głębiej w endometrium
7dpt.. Zarodek jest już zaimplantowany
8dpt…Zaczyna być produkowane HCG
11dpt…HCG jest na tyle dużo, ze mozna spokojnie nasikać na test:)

źródło

sobota, 10 września 2016

Trójpak:)

Od dziś jesteśmy w trójpaku:) Nasze bąble są już ze mną. Na 15 komórek dobrych było ostatecznie 9, 6 się zapłodniło, zostały 4. Dwa zarodki czekają na zimowisku. Wszystkie były 8-mio komórkowe . To chyba dobrze jak na 3-dniowe zarodki. W sumie nigdy takich nie mieliśmy. Urlop rozpoczynamy w piątkę (bąble, mąż, ja i pies:) i mam nadzieję, że w takim samym składzie go zakończymy. 15 września mam zbadać progesteron, a 22 zrobić betę. Niedobrze, bo 15 będziemy w Warszawie, a 22 nad morzem. W Wawie jeszcze jakoś damy radę, na pewno bez trudu znajdziemy laboratorium, ale nad morzem to nie wiem. Zwłaszcza że będziemy w takiej bardziej pipidówie niż miasteczku. Ale pojeździmy i znajdziemy:)
Nie mam żadnego relanium jak w Invikcie, tylko estradiol, progesteron, kwas foliowy i acard. Acha, i dostałam też steryd, żeby organizm nie odrzucił bąbli.
Czuję się dobrze. Spokojnie. Pogodzona. No bo co ma być, to i tak będzie:)
Uwielbiam mojego doktorka. Jest super, niby mówią, że oschły, ja bym raczej powiedziała, że konkretny. Dziś nawet żart nam opowiedział:D
Plan na urlop napięty, najpierw sobie odpoczniemy trzy dni, potem wypad do zoo, potem do mamy zostawić psa, Warszawa na kilka dni, powrót do mamy po psa i ruszamy po sporą dawkę jodu:)
Nie mogę się już doczekać i taaaaak się cieszę:)

Jeszcze raz laseczki, bardzo Wam dziękuję za Wasze ciepłe słowa i wsparcie, jesteście super:)

środa, 7 września 2016

Punkcja

Jestem, żyję, było fajnie;) Coś mnie nie mogli uśpić, lekarz powiedział, że musieli mi podać trochę więcej środka usypiającego. I jak zwykle był problem z wkłuciem, bo ja nie mam żył:D Czasem mam wenflon w dłoni, nie polecam, boli jak cholera. Ogólnie było bardzo podobnie jak w Invikcie, tyle że nie musiałam mieć swojej koszuli, kapci itd. Tutaj dają szykowne zielone sukienki i równie szykowne woreczki na stopy:)
Chociaż w sumie widzę różnicę, jedną zasadniczą - lekarz (Twój lekarz, a nie ten, który akurat przyjmuje) zawsze ma dla Ciebie czas i przyjmuje w swoim gabinecie, a nie na korytarzu.
Niestety w Ivikcie zdarzyło mi się rozmawiać z Panią doktor w sali zabiegowej, nie mówiąc już o naszym pierwszym podejściu, kiedy to zostaliśmy z mężem przyjęci na korytarzu, bo nie było wolnego gabinetu, przed samym transferem, w dodatku usłyszeliśmy wtedy, że mamy tylko jeden bardzo słaby zarodek. Oczywiście łzy same mi leciały, na tym korytarzu, a pozostali pacjenci przyglądali mi się ze współczuciem...Masakra. Potem weszliśmy do gabinetu zabiegowego na transfer, gdzie nawet nie było miejsca do przebrania się. Ściągałam więc gacie przy lekarzu, embriologu, pielęgniarce itd. Nawet nie miałam gdzie położyć ciuchów. Masakra x 10. Ale zapomnijmy o tym:)
Ad rem. Wyłowili 15 komórek. Dużo, ale myślałam, że będzie więcej. Transfer mamy umówiony na sobotę na 12h, chyba że coś będzie nie tak i będą chcieli zatrzymać zarodki w hodowli dłużej. Wtedy doktor do nas zadzwoni i powie co i jak.
A od poniedziałku mamy urlop! Całe dwa tygodnie. W pierwszym tygodniu mamy zamiar wybrać się do Warszawy, a w drugim nad morze, pierwszy raz z naszym psem:) Taki test, we wrześniu nie powinno być tłumów, to może nikogo nie zmęczy, oprócz nas:)
A po powrocie wszystko się wyjaśni, przynajmniej oczekiwanie na wynik testu będzie miłe:)

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za wszystkie kciuki i komentarze, dodajecie skrzydeł:)

wtorek, 6 września 2016

To już jutro

Wczoraj zrobiłam sobie ostatni zastrzyk, teraz zastanawiam się, co z robić z tym:
A część i tak już oddałam.
Trochę się boję, jak zwykle, chociaż narkoza jest najprzyjemniejszą rzeczą w tym wszystkim, lubię tak sobie odpłynąć;)
W poniedziałek byłam na "podglądaniu", w sumie bez zmian, w prawym 9, w lewym 10-11 pęcherzyków, wielkość 18-20 mm. Zobaczymy, co jutro wyłowią. Brzuch mam jak balon, czuję się tak, jakbym wyhodowała kamienie...

Trzymajcie kciuki, żeby były dojrzałe i ładnie się zapłodniły, przynajmniej jeden! :)

columns
main
content
It is your responsibility to notify your visitors about cookies used and data collected on your blog. Blogger makes a standard notification available for you to use on your blog, and you can customize it or replace with your own notice. See /blogger.com/go/cookiechoices for more details.