Dokładnie rok temu napisałam pierwszy post o naszych początkach. Leci ten czas jak wściekły. Mam wrażenie, że to było wieki temu. Nie mieliśmy nic. Ani dzieci, ani nadziei. Tylko smutki, żal i kolejne rozczarowania. I mnóstwo czasu na przemyślenia. Byłam skupiona na niepowodzeniach, ograniczona kolejnymi transferami, nafaszerowana hormonami. Pamiętam ten moment, kiedy się od tego wszystkiego psychicznie uwolniłam. Jaka to była ulga... Ale nigdy tak do końca nie byłam pewna, jak to będzie. Czy dam radę zaakceptować fakt, że nie urodzę. Czy się nie wystraszę, czy problemy adoptowanego dziecka mnie nie przerosną. Miałam rok na zastanowienie się nad tym wszystkim. Sporo dało mi szkolenie w OA, ale głównie pomagały mi książki i historie mam adoptowanych dzieci. Bałam się, ale szłam naprzód. Z dnia na dzień byłam coraz bardziej gotowa. Aż zadzwonił ten telefon. Szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał.
Dziś mamy Rysia💛💜 I ciągle nie mogę uwierzyć, że jesteśmy takimi szczęściarzami. Nasze życie zmieniło się diametralnie. Już nie wylegujemy się w weekendy, nie celebrujemy wspólnych śniadań, jeszcze nie😉 Za to mamy coś, co jest bilion razy ważniejsze. Mamy uśmiech naszego dziecka, mamy małe rączki, które ufnie ściskają nasze ręce, mamy wpatrzone w nas zaciekawione oczy. Mamy zapach dziecka w domu. Mamy szczęście 😍
I mamy też ogromną nadzieję, że nikt nam tego nie zabierze. Zostało kilka dni. W poniedziałek mija 6 tygodni, po których kobieta, która go urodziła, powinna przed sądem zrzec się praw rodzicielskich. Do tej pory jakoś to znosiłam, teraz strasznie się denerwuję. Nie mogą nam go zabrać. Nie mogą.
Nie zabiorą On jest Wasz 🙂 Daj znać co i jak jestem pewna że to tylko formalność. Pozdrawiam 😘
OdpowiedzUsuńWierzę, że będzie dobrze, że będziecie razem już zawsze. Myśląc o Waszym szkrabie, jestem szczęśliwa, że mimo nieustatkowanej sytuacji prawnej już jest wśród tych, którzy go kochają. Dajecie mu w ten sposób niezwykłe zasoby na całe życie! Trzymam kciuki i niecierpliwie czekam na poniedziałek.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki by przyszła i się zrzekł praw. A jest juz wyznaczona rozprawa na której MB powinna zrzec sie praw? Oby u Was było to szybciej niż w naszym przypadku.. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie, jeszcze nie. Mam nadzieję, że odbędzie się jak najszybciej.
UsuńTo trzymam kciuki by było to jak najszybciej. Niestety potrafi to trwać.
UsuńTrzymam kciuki za Waszą rodzinę. Wierzę, że miłość wszystko zwycięża 💖💕
OdpowiedzUsuńGratuluję mini jubileuszu;) Niby roczek, a wywrócił wszystko do góry nogami:) Cieszę się, że tak dobrze się Wasze losy potoczyły. Trzymam kciuki za poniedziałek!!!
OdpowiedzUsuńCały czas trzymam kciuki i wierzę, że nic ani nikt Was nie rozdzieli ;*
OdpowiedzUsuńRyś jest Wasz, nie wyobrażam sobie, że będzie inaczej. Mam nadzieję, że formalności jak najszybciej zostaną dopełnione i wtedy odetchniesz z ulgą.
OdpowiedzUsuńSzok, że życie w tak krótkim czasie zmienia się tak radykalnie, gdy pojawia się ten mały/wielki człowiek :)
Wiem, co przeżywałaś.. Też czekaliśmy na pozbawienie RB praw do naszego Motylka.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że jesteście razem.
Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło, a właściwie rozpoczyna... :))