> > : lipca 2017
corrects IE6 width calculation

piątek, 28 lipca 2017

Się dzieje:) part 1

Długo się nie odzywałam, ale tyle się ostatnio działo, że nie miałam kiedy usiąść do kompa.

Po pierwsze szpital. Pisałam Wam w ostatnim poście, że mały ma bakterię. Kolejne badania to potwierdziły i dostaliśmy skierowanie do szpitala. Od pediatry, który nieźle mnie nastraszył, wróciliśmy do domu tylko po to, żeby spakować torbę i pojechaliśmy na oddział. Przyjęli nas od razu, po raz kolejny pobrali małemu mocz do badania, ukłuli rączkę, pobrali krew i zamontowali wenflon. Dostaliśmy pojedynczy pokój z własną łazienką, prawdziwe SPA...za 20 zł za noc. Warunki naprawdę niezłe, zresztą zobaczcie sami:
Niestety poza pokojem wszystko było nie tak. Przede wszystkim żyliśmy zupełnie innym rytmem. Ryś bardzo mało spał w dzień, bo było głośno, krzyki, trzaskanie drzwiami, szuranie krzesłami, sprzątanie pokoju kiedy właśnie zasnął itp. Był zmęczony, marudny i w ogóle nie do życia. W nocy to samo, oddział dziecięcy, a o północy siostra wrzeszczy do siostry "Baaaaaaaśka!!! Gdzie dałaś te klucze?????" No żesz kurde! Dzieci śpią, a i matki mogłyby trochę odpocząć...Ale najgorsze było to, że byliśmy tam zupełnie niepotrzebnie. Od piątku do poniedziałku zupełnie nic się nie działo, nie było żadnych badań, lekarz rzadko do nas zaglądał, tak sobie leżeliśmy. Dopiero we wtorek przyszła jakaś bardziej konkretna pani doktor i powiedziała, że w sumie to ona nie wie, po co my tu jesteśmy. Zleciła USG brzuszka i badanie moczu i nas wypuściła. No właśnie, badanie moczu...Ryś miał pobierany mocz przez cewkę. W dodatku przez jakiegoś młodego, niedoświadczonego lekarza, który sobie nie poradził. Dziecko darło się wniebogłosy. To było straszne, mały złapał mnie za koszulkę i kurczowo trzymał, łzy ciekły mu po policzkach, a ja nie mogłam nic zrobić. Najgorsza dla matki jest bezradność w obliczu cierpienia własnego dziecka. No nic, wyszliśmy ze szpitala we wtorek, w piątek zadzwoniłam po wynik i niestety bakteria nadal jest, co było raczej do przewidzenia, skoro Ryś nie był leczony. Teraz bierze antybiotyk, po którym boli go brzuszek. Mam nadzieję, że to się niedługo skończy, bo szkoda dzieciaka.
Ale są też plusy naszego pobytu w szpitalu. Po pierwsze, Ryś nauczył się spać w dzień w swoim pokoju, a nie na dole w gondoli i przesypia tam nawet 2,5 godziny, a po drugie przestał budzić się na karmienie o 4 rano. Przesypia całą noc! Karmię go 23-24 i śpi do 7 rano. Nie wiem, czy to zasługa szpitala, ale właśnie tam zaczął. Przespać 6 godzin ciurkiem - bezcenne:)

Po drugie chrzest, ale to już w kolejnym poście.

środa, 12 lipca 2017

Cztery miesiące

Ryś skończył cztery miesiące. Niby to złoty wiek niemowlęctwa, ale chyba nie u nas...mamy troszkę problemów z brzuszkiem ciągle. Znów zmieniamy mleko, przeszliśmy już przez bebilon pro expert, potem było pepti, ale poprawa nikła, skóra szorstka, w pieluszce niezbyt pięknie, do tego doszło wyginanie się przy jedzeniu i rozdzierający płacz. Więc przechodzimy na Nutramigen i tu się zaczyna masakra...Ryś nie jest niejadkiem, waży 8,2 kg, wypijał normalnie ok. 180 ml. Więc zdziwiłam się bardzo, jak nagle zaczął pić po 100 ml maksymalnie i koniec. Potem odwraca buzię, pluje, wypycha smoczek, no po prostu tortury. Zrozumiałam dlaczego, jak spróbowałam tego cudownego mleczka. To jest obrzydliwe! Smakuje jak kreda. I się zastanawiam, jak można było wyprodukować coś tak wstrętnego dla dzieci. Męczy się biedaczek strasznie,a my z nim. Ale nie powiem, poprawa jest. Do tego doszła nam jakaś infekcja układu moczowego prawdopodobnie, czekamy właśnie na wynik badania.
Zastanawiam się nad rozszerzaniem diety, zdania są podzielone, niektórzy mówią, że po czwartym miesiącu już można zagęszczać mleko i dawać pierwsze posiłki. Zwolenniczką wczesnego rozszerzania diety jest oczywiście moja mama. Inni z kolei radzą poczekać nawet do końca szóstego miesiąca, wg zaleceń WHO. Biorąc pod uwagę delikatny brzuszek mojego syna i nasze dotychczasowe problemy, wstrzymam się chyba do końca piątego.
Martwią mnie niektóre zachowania małego. Ja jestem nadopiekuńcza, budzę na przykład psa, żeby sprawdzić czy żyje, jak zbyt twardo śpi;) Ale nic na to nie poradzę. Ryś jest bardzo ruchliwy, czasem jak przywali zabawce na pałąku, to się zastanawiam, czy nie będzie bokserem. Ma przy tym taką minę, jakby robił to w złości. Przy zasypianiu rzuca główką na boki. Kopie nogami i wygina się jak, nieprzymierzając, Regan z "Egzorcysty"... Mam w pamięci jego pierwsze dziesięć dni, które spędził w szpitalu, sam, z odparzoną do krwi pupą i zastanawiam się, czy mogło to spowodować jakieś szkody w jego organizmie. Widziałam wykład profesora psychologii na temat traum, i pierwsza, na jaką narażone są dzieci, związana jest z separacją noworodka od matki. Staram się go jak najwięcej przytulać, całować, głaskać i mam nadzieję, że wszystkie te zachowania miną. A to wyginanie skonsultujemy z neurologiem na pewno.
Poza tym, Ryś jest kochany:) Dużo się śmieje, a my razem z nim, zwłaszcza jak śmieje się na głos:) Ostatnio jakaś pani zajrzała mi do wózka i powiedziała, że jest śliczny. Czułam, jak unoszę się kilka centymetrów nad ziemią:) Cudowne uczucie, taka byłam dumna! Jest najpiękniejszy. Gondola nadal parzy i już chyba tak zostanie. Staram się wychodzić w porach jego drzemek, wtedy udaje mi się połazić z pół godzinki. Kupiłam super nosidło, będziemy się tulić, jak zrobi się trochę chłodniej, przynajmniej będzie mógł pooglądać świat z innej perspektywy. Polecam, jestem tak zadowolona, że nawet markę Wam podam - Fidella Fusion:) Żyjemy spokojnie i szczęśliwie z najpiękniejszym naszym chłopcem:)



columns
main
content
It is your responsibility to notify your visitors about cookies used and data collected on your blog. Blogger makes a standard notification available for you to use on your blog, and you can customize it or replace with your own notice. See /blogger.com/go/cookiechoices for more details.