Tyle było już tekstów o przelukrowanym macierzyństwie. U mnie też cukierkowo nie jest. Szczerze mówiąc, czasem padam na ryj. Ostatnio częściej. Ryś ma kiepski czas, nie śpi w nocy, nie śpi w dzień, nie śpi na spacerze.
Budzi się o 6h, staram się go przetrzymać ok. 4 godziny do drzemki, i rano nie jest jeszcze najgorzej, bawimy się, mnie udaje się zjeść śniadanie. Zwykle nie wytrzymuje tych czterech godzin, kładę go przed 10h, zasypia praktycznie od razu, i śpi...20 minut, do pół godziny. Starcza mi czasu na ogarnięcie kuchni po śniadaniu. I potem się zaczyna. Sam bawi się jakieś 10 minut, zresztą ze mną podobnie. I marudzi. Nie daje się ubrać, na spacerze marudzi, w krzesełku marudzi, na macie marudzi, na plecach marudzi, na brzuchu marudzi...i tak w kółko. Staram się gotować mu jakieś fajne obiadki, robię to w międzyczasie, jak nie akurat nie płacze. O drugiej drzemce można pomarzyć. Zwykle nie daje się w ogóle położyć, a jak już mi się uda, to budzi się po 15 minutach.
A gdzie jakiś obiad? Pranie? O sprzątaniu już nawet nie wspomnę. Dobrze, że jest ten kojec, to chociaż dziecko nie leży na sierści psa. Ha! Zapomniałam o psie. Łazi za mną krok w krok, staje mi na drodze jak osioł i się o niego potykam, zwykle wtedy, kiedy niosę Rysia. Jak udaje mi się uspać małego, to pies oczywiście ma potrzebę, żeby sobie szczeknąć. Albo popiszczeć. Chce wyjść, wejść, wyjść, wejść, wyjść, wejść, wyjść, wejść...aaaaaaa! Jak karmię dziecko, to oczywiście stoi tuż przy jego twarzy. Nie mogę się nawet spokojnie wysikać za przeproszeniem, bo, oczywiście, drzwi muszą być otwarte i muszę mówić do syna, względnie śpiewać Jadą jadą misie, żeby nie płakał, a pies towarzyszy mi w środku. No dom wariatów. Mąż wraca późno, 17:30h, czasem, np. dziś, jeszcze później, przejmuje wtedy Rysia, a ja, oczywiście, robię wtedy obiad. Którego zazwyczaj nie udaje nam się zjeść, bo Ryś marudzi, jak się go gdziekolwiek odłoży. Więc idziemy go kąpać, mąż go karmi i kładzie spać. Ja w tym czasie ogarniam kuchnię, i jemy jak Ryś śpi. Na szczęście szybko zasypia. (No trudno, napisałam to, pewnie dziś zaśnie o 22h.) Mogłabym iść wtedy spać, ale nie chcę, bo to jedyny moment, kiedy mogę obejrzeć serial, poczytać, napić się herbaty, pogapić w ogień w kominku. I potem jestem nieprzytomna.
Czy to zęby? Nie wiem. Czy jestem złą matką? Pewnie nie, chociaż czasem zdarza mi się stracić cierpliwość. Czy to minie? Boże drogi, mam nadzieję.
Nie piszcie w komentarzach, że jak to minie, to zaczną wychodzić pozostałe zęby, będzie kolejny skok rozwojowy, bunt dwulatka itp. Nie tego teraz potrzebuję☹
A dziś na obiad będzie pizza.
Wskoczyłem w rodzicielstwo z pominięciem pieluch, ząbkowania itp przyjemności... Na dzień dobry dostałem nastolatkę zdolną do bycia zarówno uroczym dzieckiem jak i pyskatą babą ;) Ale w końcu sam tego chciałem... No nie sam bo razem z żoną :)
OdpowiedzUsuńSpokojnie. Będzie co wspominać.
Pozdrawiam serdecznie
M
Tak, my też tego chcieliśmy i kocham tę małą marudę najbardziej na świecie 😊ale bywam zmęczona.
UsuńChyba każda mama wie o czym piszesz, niestety. Moja świętej pamięci babcia, matka sześciorga, mówiła ponoć, że najpiękniejsze lata to były te, kiedy dzieci były malutkie.... no nic, zobaczymy za 20-30 lat czy faktycznie tak było; -) a tymczasem dużo snu życzę :-) Tobie i sobie ;-)
OdpowiedzUsuńJa w takich chwilach (okresach) powtarzam sobie, że przyjdzie czas, kiedy będę za tym tęsknić. Kiedy pomyślę (jak babcia Kajmaniaczki), że to były najpiękniejsze lata. Trochę pomaga:) Ale czasem nie pomaga nic. Wtedy chodzę, jak chmura gradowa. Biedny mój mąż;)
OdpowiedzUsuńA próbowałaś kłaść Rysia wcześniej na drzemkę? Testowałam metodę na "padnięte dziecko", ale poległam. Im bardziej go przeciągałam tym krócej spał. Groszek śpi lepiej (dłużej) jeśli kładę go zanim się zbyt mocno zmęczy.
Dziś obudził się później bo ok. 7h, położyłam go o 10h, czyli trochę szybciej niż zwykle, zobaczymy, na razie śpi, ciiiiiii...
UsuńTylko mi tu nie miej wyrzutów z powodu tej pizzy. Żadna z nas nie jest maszyną! Księżniczka co prawda mało marudzi, ale za to jest tak ruchliwa i ciekawska, że nie mogę jej nawet na moment zostawić samej w pokoju, o ile nie śpi. Za kojcem nie przepada, więc raczej służy nam za gigantyczne pudło na zabawki niż miejsce dla dziecka.
OdpowiedzUsuńTrochę mam🙄Ryś też nie lubi małego kojca, ale my mamy taką bardziej zagrodę o powierzchni 3,5m2, i tam chwilę wytrzymuje.
UsuńNosidło? Polecam, ręce wolne, można zrobić obiad usypiając dziecko, potem spróbować przełożyć do łóżeczka na dalsze spanie i w spokoju zjeść. Przetestowane - działa! :-)
OdpowiedzUsuńOczywiście nosidło ergonomiczne, najlepiej z regulowanym panelem, co by na dłużej starczyło. Są droższe niż "wisiadła", ale potem można odsprzedać.
Bez tego bym chyba zwariowała po drodze ;-)
Powodzenia!
Nynyny
Dzięki nynyny, mam nosidło, bardzo dobre, niestety mój syn z tych co nie lubią być skrępowani. Jak był mały to próbowałam z chustą, też dobrą kupiłam, kupę kasy zapłaciłam i sprzedałam, bo nie dało się go zamotac. Pomimo szkolenia u chusciarki. Więc nie u nas nosidło po domu...
UsuńA jak zacznie wstawać, to polecam kitchen helper - młody będzie ci "pomagał" robić obiad i razem będziecie jeść :-)
OdpowiedzUsuńNynyny
Kochana, chyba wszystkie jedziemy na tym samym wózku, tzn. co trochę zdarzają się takie cięższe okresy, które trzeba jakoś przetrwać i sobie ułatwić wtedy życie, tzn. na jakiejś płaszczyźnie odpuścić. Może częściej zamawiać obiady, może skorzystać z pomocy do sprzątania, może zwerbować posiłki w postaci babci. Niestety, te gorsze dni wydają się ciągnąć w nieskończoność, a u Was teraz rzeczywiście hardcorowo. Może Rysiu ma po prostu przesilenie jesienno-zimowe, przestawi się na nowy rytm i zobaczysz, że będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńOj ponarzekaj, ponarzekaj, to potrafi przynieść ulgę. Wiem, ze nie czekasz na złote rady 😉 od siebie dodam, ze mam podobnie jak Ty z małą-15 mcy- potrafi wymawiać tylko jedno słowo- mama, mama,maaaama,mammmma,mamaaaaa tak w kółko, mam pogryzione cycki a ona przy tym ma ubaw, pluje dalej niż widzi, chatę mam urypaną błotem z owczarkowych łap, a i mam jeszcze 7latke, która obgryza paznokcie bo chyba poświęcam jej za mało czasu, nie przespalam nocy od ponad roku, mam 10kg do wagi sprzed ciąży i nie mogę pójść na fitness, i jeszcze mogłabym wymieniać... Ale kocham być matką i za nic w świecie nie zamieniłabym tych wszystkich uczuć 😊 trzymaj sie mamuśka! Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńJa ostatnio sikałam i jadłam śniadanie jednocześnie, bo wiedziałam, że mój syn beze mnie obok śpi 5 minut. Więc rozumiem, co piszesz i uzbrajam się w cierpliwość, bo, jak widzę, prędko ten stan nie minie. Ale, jak tu kilka osób napisało, mam poczucie, że zatęsknię za tym szybciej niż później ;-) Życzę nam wytrwałości i cierpliwości ;-)
OdpowiedzUsuńa dziś moja dzidzia wrzuciła mi smartfona do kibleka ;(((((( buuu i jak żyć??!!
OdpowiedzUsuń