Ryś skończył 11 miesięcy. Tak tak, za miesiąc stawiamy torcika:) Ciężko mi w to uwierzyć...Za półtora miesiąca zaczynamy adaptację w wybranym już na szczęście żłobku. Przeraża mnie to, chce mi się płakać i nie chcę go tam zostawiać. To znaczy chcę, ale też nie chcę. Jednocześnie. Możliwe to?...
Żłobek jest fajny, ładny nowy budynek, na wsi, z ogrodem, przy lesie. Dzieciaki mają gdzie spacerować. Panie miłe, dzieci zadowolone. Chodzą tam dzieci mojej sąsiadki, więc miejsce sprawdzone. I pewnie będzie mu tam dobrze, Ryś lgnie do dzieci. Trzeba to przeżyć i już. Do pracy wracam w maju.
Ryś nadal nie mówi, chociaż jest coraz bardziej komunikatywny, zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie:) Rośnie mi mały łakomczuszek:) Logopeda dała nam kilka wskazówek, dotyczących między innymi karmienia, zabawek itp. Niewiele tak naprawdę. Sama próbuję z nim ćwiczyć, naśladuję zwierzątka, dużo mówię sylabami, robię brrrrr, drrrr i takie tam. Wyłączyłam wszystkie grające zabawki. Póki co nie widzę postępów i myślę, że wybierzemy się tam jeszcze raz. Dodatkowo widzę, że mały często ma otwartą buzię. Może taka jego uroda, bo poza tym nie dzieje się nic niepokojącego. Rozumie wszystko w dwóch językach.
W marcu po urodzinach jedziemy do teściów. A właściwie lecimy. Boję się jak cholera, panicznie boję się latać, a z dzieckiem to już w ogóle nie wiem, jak dam radę. To dość krótki lot, bo trochę ponad 2 godziny, plus droga do Berlina, bo stamtąd lecimy. Ryś na pewno będzie wykończony, mam nadzieję, że w samolocie po prostu zaśnie. Pomijając lot, bardzo się cieszę, że się do nich wybieramy. Uwielbiam kraj mojego męża, fajnie, że mały będzie miał okazję poznać kuzynów. Mam nadzieję, że uda nam się pojechać nad morze, choć na jeden dzień, teściowe mieszkają blisko wybrzeża.
No i szykujemy się do tego criotransferu. Zrobiłam już większość badań, tych płatnych. Do tej pory zapłaciłam już 800 zł...Jeszcze tylko cytologia i usg piersi, ale to już w Luxmedzie. Pierwszą wizytę mamy w marcu.
Acha, i będę ciocią:) Moja bratowa jest w ciąży, starali się całe...2 tygodnie. Oni się śmieją, że wystarczy, że mój brat na nią spojrzy i ona już jest w ciąży:D Oby do końca wszystko było dobrze, bo są pewne ryzyka, które ich obciążają. Trzymajcie kciuki:)
Hej, nawet nie wiedziałam, że Twój mąż nie jest Polakiem. Dzieci z rodzin dwujęzycznych zazwyczaj zaczynają mówić później, ale niespełna rok to wcześnie nawet dla dzieci jednojęzycznych, podobno zwłaszcza chłopców. Więc, Mamo, luz :) jejku, i ja muszę w końcu znaleźć jakiś żłobek, bo kolejki duże nawet w prywatnych :(
Odpowiedz UsuńNie przejmuj sie, ze maly nic nie mowi. Dzieci dwujezyczne zaczynaja pozniej mowic. U nas w domu mowi sie po polsku, a u niani po angielsku. Mala rozumie w dwoch jezykach. Jak sie bawi sama to mozna wylapac troszke slowek polskich i troszke angielskich, z przewaga angielskich. Za to 'mama mniam mniam' wychodzi jej bezblednie ;)
Odpowiedz UsuńCo do lotu samolotem, to ja tez panicznie boje sie latac, ale majac dziecko przy sobie trzeba to jakos przezwyciezyc i skupic sie na wiercacym brzdacu ;) Pyza zazwyczaj przysypiala na pol godziny. Nie bedzie zle, zobaczysz :)
Dzięki dziewczyny ale dwujęzyczność nie ma tu nic do rzeczy. Dzieci dwujęzyczne mówią lub nie mówią tak jak dzieci nie dwujęzyczne. Myślę, że taka Rysia uroda π
Odpowiedz UsuńA zdradzisz skad twoj maz?
Odpowiedz UsuńJa mam roczniaka (jutro :) ) i gada tylko mama, baba, tata a uwazam że jest cudownie rozwinięty :)
Tylko że mój nie mówi nic, żadnych sylab, nawet pojedynczych. I nigdy nie gaworzył. Dlatego tak trochę się martwię. A mój mąż jest rodakiem Voltaire'aπ
UsuńSto lat dla Czarodziejka π
Usuńdzięki, wczoraj stanął sam bez trzymania wiec myślę że niedługo się puści sam do chodzenia :)
UsuńPo ten urodzinowy torcik to ja już stoję w kolejce ;)
Odpowiedz UsuńKiedyś latanie mi nie przeszkadzało, ale od czasów wakacji w Egipcie, kiedy to myślałam, że to coś zwane przez nich samolotem za chwilę spadnie i się rozwali, mam schizę. Ja wiem, że samochód jest 1000 razy bardziej niebezpieczny, ale tia, mów ..mi jeszcze. Tu chyba chodzi o to, że muszę mieć zaufanie do jakiejś nieznanej mi osoby i moje życie jest w jej rękach, ja nie panuję nad niczym...
Ale na pewno wszystko będzie u Was ok. Jejku zazdroszczę wyprawy, teściów, męża (tzn. pochodzenia, żeby nie było ;) no i w ogóle super!! Coś mi się zdaje, że spodoba Ci się jeden z moich postów, który planuję na wiosnę :))
Ściskam mocno kciuki za criotransfer, kurcze niby nic a wszystko tyle kosztuje. Może się uda, żebyś na długo do pracy nie wracała :)
Nasza młodsza miała ostatnio 2 dni kryzysu żłobkowego (po 1.5 roku) może dlatego, że miała lekki katarek i słabszą kondycję fizyczną. Ogólnie żłobek oceniam super, nie mogę uwierzyć, że tak szybko mija czas. jeszcze pamiętam jak miała właśnie roczek a ja składałam dokumenty i to wszystko było taką abstrakcją jak wakacje na Księżycu.
Bratanica mojego męża też miała taką otwartą buzię, potrafiła siedzieć przy stole i wpatrywała się w jakiś punkt. Teraz ma 10 lat i to po prostu gdzieś uleciało, wyrosła. Także też o niczym nie świadczy. Mam nadzieję, że u Rysia będzie ok, na pewno wszystko nadrobi :)
Fajnie, że napisałaś, co u Was. Rozumiem, że się martwisz tym, że Ryś nie mówi. Mam nadzieję, że logopeda coś na to zaradzi. A badaliście mu słuch? Wojtek od początku ma lekko uchyloną buzię, zamyka chyba tylko na spacerach, ale wygląda na to, że taka jego uroda.
Odpowiedz UsuńWyjazd do teściów to na pewno będzie dla Was niezapomniane przeżycie i wrócicie z fajnymi wspomnieniami. My też musimy się w końcu gdzieś ruszyć.
Miał badany w szpitalu, potem już nie, ale on słyszy, wszystko rozumie. Zresztą widzę, że coś się dzieje, dziś pół dnia skandował "umbo"πTo całe dwie sylaby, pierwszy raz. Święto π
UsuńSuper! Bardzo się cieszę. No to niedługo się zacznie gadanie :)
Usuń