> > : 2020
corrects IE6 width calculation

czwartek, 28 maja 2020

Pudełko

Mam pudełko.

A w nim smoczek, który Ryś miał w szpitalu, gdzie go poznaliśmy.
Małe butki.
Groteskowo mały rampers, kupiony przeze mnie, kiedy moich dzieci jeszcze w ogóle nie było. Na Rysia od razu za mały, na Rudzika od początku dużo za duży.
Zdjęcie USG małego Rudzika.
I oczywiście test, jedyny pozytywny w moim życiu.
Siadam na podłodze, rozpakowuję pudełko. Płaczę.
Co się dzieje z mózgiem kobiety, kiedy ta zostaje matką? Pewnie mataja ma na to badania. Ja nie wiem.
Wiem za to, że jestem smutna. Bo to się już nie powtórzy. Bo moje dzieci tak szybko rosną.
Wiem, że są ze mną tylko na chwilę, nie na zawsze. Ja mam zadanie. Żyć z nimi tak, żeby wyrośli na świadomych własnej wartości mężczyzn, potrafiących cieszyć się życiem pomimo przeciwności losu. I puścić w świat.

Nie ma ich teraz ze mną.
Ryś wrócił do przedszkola. Rudzik zaczął adaptację w żłobku.
Jeszcze teraz mnie potrzebują. Jeszcze przybiegają do mnie z płaczem i bubu na kolanie. Jeszcze szukają moich ramion.

Ale już niedługo. Za moment będą ukradkiem ocierać buzię po matczynym buziaku. Za chwilę usłyszę "mamo no weź, koledzy patrzą". Ba, już usłyszałam "mamo mogę iść do Wiktorii?". Ale jak? Sam? Beze mnie? Przecież Ty dziecko jesteś malutki! Jeszcze nie teraz! Jeszcze chwilę zostańcie moi, tylko moi.

Bo za chwilę ja...

będę miała tylko pudełko.







piątek, 17 stycznia 2020

Cud narodzin

Rok temu o tej porze myślałam, że umieram. A było zupełnie odwrotnie. To wtedy narodziło się coś, czego nie potrafię ogarnąć rozumem. A i serce ma z tym niemały kłopot. Bo czy można kochać aż tak? Rok temu o tej porze narodziłam się jako matka dwóch synów. Jako matka biologiczna. Ten dzień już na zawsze będzie czymś więcej niż urodzinami Rudzika. Będzie też rocznicą czegoś tak silnego emocjonalnie, intensywnego, tak niesamowitego i majestatycznego, że już tydzień przed moje emocje były napięte jak struny. I płakałam co chwila.

W ten dzień wydałam na świat dziecko.

To nic, że poród nie był spełnieniem moich marzeń. To nic, że coś tę magię zaburzyło, zmieniając ją w procedurę medyczną. To nic, że bolało jak szlag przez prawie dobę. Dobę!
Ja i tak na zawsze zapamiętam moment, kiedy podali mi go policzka.
I mogłam w końcu pocałować moje dziecko.
Zapamiętam pierwszą myśl, wypowiedzianą głośno między szlochami: "Boże, jaki piękny". A przecież w tamtym momencie, taki prosto z brzucha, nie był piękny, chyba. Dla świata. Ale dla mnie był najpiękniejszy.
I już wtedy, mimo że zabrali go tylko do taty, czułam się tak, jakby razem z nim zabrali część mnie.
Moje życie weszło w inny wymiar.

Ten rok był dopełnieniem mojego macierzyństwa. Bez tego stresu, który towarzyszył mi przy Rysiu w pierwszym roku jego życia. Tu była tylko czułość, ufność i pewność, że to ja wiem, co jest dla mojego dziecka najlepsze. Nie mama, nie babcia, czy inni dobrze radzący. To moja intuicja, bezbłędne odczytywanie jego potrzeb sprawiły, że otaczał nas spokój. Miałam siłę trwać przy swoim. Na pytania, po co tyle noszę, po co usypiam przy piersi, po co biorę do łóżka, bez mrugnięcia okiem odpowiadałam "Bo on tego potrzebuje, a ja tego chcę". O dziwo, to kończyło wszelkie dyskusje. A Rudzik...oddawał mi swój spokój. Uspokajał się gdy tylko dotknął moich włosów, a mnie zalewała fala szczęścia.
To był rok tulenia się w chustach, karmienia piersią, odkrywania tego małego człowieka. Piękny rok❤️
Znajoma zapytała mnie, czy wyobrażam sobie jeszcze moje stare życie bez dzieci. Pewnie że tak. I śmiem twierdzić, że było naprawdę zajebiste, mimo bólu niepłodności. To było życie, w którym było dużo przeczytanych książek, czasem kolacje z mężem, wino wieczorami. Robienie siku bez publiczności. Wyjścia z domu z torebką mieszczącą zaledwie portfel i telefon, a nie dwa bidony, ciuchy na zmianę, mokre chusteczki, patyk udający pistolet, kilka kamieni i kasztanów oraz piszczącą żyrafę. Wakacje, podczas których mogłam leżeć do góry brzuchem i robić nic. I sen. Dużo więcej snu. No miało to swój urok.
Ale to teraz czuję, że żyję naprawdę.

Teraz mam wszystko.


columns
main
content
It is your responsibility to notify your visitors about cookies used and data collected on your blog. Blogger makes a standard notification available for you to use on your blog, and you can customize it or replace with your own notice. See /blogger.com/go/cookiechoices for more details.